27 czerwca 2021 w Żaganiu odbędzie się referendum lokalne w sprawie odwołania Rady Miasta Żagań oraz Burmistrza Miasta Żagań przed upływem kadencji. Kampania referendalna jest bardzo ostra.
Wojna informacyjna
Sprawa jest bardzo złożona. Należy wskazać, że burmistrzowi nie podoba się pomysł organizacji referendum z czym się zupełnie nie kryje – założył profile społecznościowe, które informują o przemyślanej polityce wójta i zachęcają do korzystania z uroków weekendu, a nie wycieczki do urn.
Niemniej kampania przekroczyła granice dobrego smaku. 10 czerwca przedstawiciel komitetu referendalnego poinformował mieszkańców Żagania, że komitet nie ma możliwości w sposób zwyczajowo przyjęty informowania o referendum, to znaczy poprzez wywieszenie plakatów na tablicach i słupach ogłoszeniowych na terenie Żagania.
W związku z tym komitet referendalny podjął zakrojoną akcję promocyjną w Internecie oraz rozpoczął kolportaż „Kuriera Referendalnego”. Kurier opisuje działania podejmowane przez burmistrza.
– Nie mamy tylu pieniędzy ani środków, by licytować się z władzą, nie możemy sobie też pozwolić na wykupywanie wielostronicowych wywiadów pełnych propagandowych zaklęć. Jedyne co mamy to prawdę, która zawsze obroni się sama. Prawdę o trudnej sytuacji w naszym mieście, którą tak bardzo chcemy zmienić. Wierzymy, że razem z Wami nam się to uda – napisał na Facebooku jeden z inicjatorów referendum Tomasz Szewczuk. Wykorzystywanie władzy i wielkich pieniędzy to nie wszystko. Zaufania ludzi nie można kupić, co pokażą najbliższe dwa tygodnie – dodał.
Jednak możliwość informowania o referendum finalnie została odblokowana. Pierwsze informacje o referendum zaczęły pojawiać się w punktach 15 czerwca. Akcja informacyjna nabrała tempa. Emocje związane z referendum zaczęły rosnąć.
Spłonął samochód burmistrza
Podczas gdy w sobotę 19 czerwca burmistrza Żagania Andrzej Katarzyniec oglądał mecz Polska – Hiszpania jego auto zaczęło płonąć.
– Nie mnie oceniać, jaka była przyczyna zaistniałego zdarzenia. W tym zakresie w całości poddaję się profesjonalizmowi odpowiednich służb – Policji i Straży Pożarnej. Pragnę wyrazić dla nich moje podziękowania za sprawnie przeprowadzoną akcję – opisywał Katarzyniec w rozmowie z Gazetą Wyborczą. – W tym miejscu pragnę również mocno i wyraźnie podkreślić, że gdyby prawdą okazała się jednak wersja podpalenia, sytuacja ta mnie nie zastraszy – dodał w kontekście zbliżającego się referendum.
Całą sytuację muszą wyjaśnić specjaliści, ale pojawiły się głosy, że to sam burmistrz miał rzekomo dokonać podpalenia, w celu odwrócenia trendu zainteresowania referendum. Katarzyniec zaprzeczył, że mógłby być zdolny do czegoś takiego. Wskazuje na fakt, że prędzej było to podpalenie inspirowane przez jego politycznych oponentów atakując tym samym zwolenników referendum.
Podsumowanie
W odpowiedzi na to inicjatorzy referendum zdystansowali się od oskarżeń burmistrza wskazując na to, że jego życie prywatne ich nie interesuje. Zwrócili jednak uwagę na atak na zwolenników referendum.
Pewne źródła wskazują, że burmistrz postanowił zatrudnić agencję, która ma mu pomóc zwyciężyć w kampanii referendalnej. W związku z tym istnieje domniemanie, że pożar był zainspirowany w celu podgrzania emocji i skierowania podejrzeń na przeciwników politycznych burmistrza.
Komitet referendalny postanowił działać w tej sprawie i złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Ponadto działacze komitetu podjęli inicjatywę, której celem jest zabezpieczenie materiału dowodowego w tej sprawie. Celem komitetu jest wyjaśnienie sprawy przed niedzielnym głosowaniem.
Kto w tej sytuacji ma rację? Burmistrz czy niezadowoleni mieszkańcy? Ostatnie dni w Żaganiu wyglądają jak film sensacyjny rodem z Hollywood. Miejmy nadzieje, że do niedzieli sytuacja się uspokoi, a mieszkańcy będą mogli w należyty sposób skorzystać z swego konstytucyjnego uprawnienia do udziału w referendum lokalnym.
0 Koment.