Wyciekły nagrania, które mogą świadczyć o tym, że egzaminatorzy z nieuzasadnionych przyczyn zaniżali oceny z egzaminów. Do takiej sytuacji miało dojść na jednym z uniwersytetów medycznych.
Rozmowa między trzema wykładowcami prof. Januszem Morysiem z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, będącym wizytatorem na bydgoskiej uczelni, prof. Michałem Szpindą – kierownikiem Katedry i Zakładu Anatomii Prawidłowej Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i prof. Zbigniewem Włodarczykiem – dziekanem wydziału lekarskiego CM, została nagrana przez studentów po zdalnym wykładzie z anatomii. Jeden z profesorów zapomniał wyłączyć mikrofonu, co spowodowało, że na jaw wyszła treść rozmowy o sposobach zaniżania zdawalności studentów.
Zagadnienie egzaminów zdalnych
Profesorowie nie mając na uwadze tego, że są nagrywani, dywagowali o tym, z czym mają największe problemy na uczelni w czasach pandemii. Wszyscy zgodnie doszli do wniosku, że jest to większa zdawalność egzaminów w trybie zdalnym od tych, które odbywały się stacjonarnie na uczelni. Zgodzili się także w tej kwestii, że egzaminy online są złym pomysłem, ponieważ zbyt szerokie grono studentów je zdaje. Jeden z wykładowców stwierdził, że „coś musimy z tym zrobić”. Natomiast drugi dodał, że „jest ciśnienie, żeby zrobić egzaminy końcowe stacjonarne. Ale nie wiem, czy jest to w porządku do studentów. Jeżeli mieli zajęcia i zaliczenia zdalne, to jak ich weźmiemy na egzamin na żywo, to trafię potem do rektora na dywanik, bo może 40 proc. zda”.
Prof. Moryś i jego metody
Prof. Janusz Moryś miał w temacie zdawalności wiele do powiedzenia i chwalił się przed swoimi kolegami, że na jego macierzystej uczelni chodzą głosy o tzw. „funduszu Morysia”, czyli pieniądzach pochodzących od studentów, którzy powtarzają rok z anatomii. Trafiają one oczywiście do GUMedu. Zaznaczył, że „pierwszy egzamin zgodnie z regulaminem można powtarzać raz, a każdy następny można powtarzać dwa lata”. Studenci z Gdańska twierdzą, że powtarzanie roku z anatomii to koszt ponad. 10 tys. zł. Wyliczenia wskazują, że rocznie powtarza go ok. 20 studentów, co daje 200 tys. zł. dla uczelni. Prof. Moryś chwali się, że ma swój sposób: „Ja idę online, ale już mam [niezrozumiały fragment] osób niedopuszczonych. Nie mają szans. Ale ja ich koszę praktycznie. Sposobem online. To krótki czas, 45 sekund”.
Reakcja ze strony przedstawicieli uczelni GUMed na słowa prof. Morysia
Rzecznik prasowy GUMed Marcin Czyżniewski odniósł się do całej sytuacji stwierdzając, że „nagrana rozmowa została zarejestrowana po zakończonym wykładzie ze studentami Collegium Medicum, w trakcie wizyty Komisji Jakości Nauczania działającej przy Konferencji Rektorów Uczelni Medycznych. Rozmowa dotyczyła m.in. zasad weryfikacji wiedzy przyszłych lekarzy w okresie pandemii”. Podkreślił również, że „warunki zaliczenia egzaminów określają Regulaminy dydaktyczne Collegium Medicum, natomiast na uczelni nie obowiązują żadne wytyczne dotyczące poziomu zdawalności, podobnie żaden wykładowca nie ustanawia odsetka studentów, którzy mają zdać egzamin”. Rzecznik na sam koniec uznał, że nie widzi nic niestosownego w całej dyskusji dotyczącej zdalnych egzaminów.
Do nagrania odniosła się również Joanna Śliwińska z GUMed informując, że prof. Moryś na spotkaniu z pozostałymi profesorami był w charakterze przewodniczącego Uniwersyteckiej Komisji ds. Jakości Kształcenia na Kierunku Lekarskim (UKJKKL). Jest to „organ społeczności akademickich uczelni medycznych, niezależny od władz państwowych, którego celem jest dbałość o zachowanie jak najwyższej jakości kształcenia z uwzględnieniem obowiązujących przepisów prawa polskiego oraz standardów i zaleceń międzynarodowych” – dodała.
Oficjalne stanowisko uczelni
Uczelnia wystosowała oficjalne oświadczenie w którym zaznaczyła, że podziela działania zmierzające do lepszej weryfikacji wiedzy nabywanej przez studentów, w tym także podczas zajęć zdalnych. Podkreślono, że weryfikacja ma być dla każdego równa, uczciwa i obiektywna. Uczelnia powołała się również na ankiety i wskazania w nich zawarte przez studentów, którymi kierowano się budując lepszy proces kształcenia.
W stanowisku można znaleźć wyjaśnienie, że „pobieranie opłat za ponowne przeprowadzenie zajęć z danego przedmiotu dla studentów, którzy nie potwierdzili uzyskania wymaganych minimalnych efektów uczenia się i nie zdali egzaminów, jest regulowane ustawowo, a jednolite zasady obowiązują na wszystkich kierunkach”.
Odwołano się także do regulaminu studiów GUMed, które określa kwestie związane z weryfikacją prawidłowego przeprowadzania egzaminów i zaliczeń, oraz zatwierdzania ich wyników: „Zgodnie z zapisami regulaminu, w przypadku, gdy ponad połowa studentów przystępujących do egzaminu w pierwszym terminie otrzyma ocenę niedostateczną, dziekan weryfikuje prawidłowość egzaminu i zatwierdza jego wyniki. (…) Jeżeli student kwestionuje prawidłowość przeprowadzenia egzaminu, ma on prawo w ciągu trzech dni roboczych od daty ogłoszenia wyników przez egzaminatora złożyć wniosek do dziekana o przeprowadzenie egzaminu komisyjnego. Po uznaniu zasadności wniosku, dziekan zarządza egzamin komisyjny, który powinien odbyć się w ciągu siedmiu dni roboczych od daty złożenia wniosku”.
Interwencja Ministra Edukacji i Nauki
Sprawą zająć się ma Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek. Podkreśla on, że niestosowne jest tworzenie sztucznych wymogów w celu zmuszania studentów na powtarzanie roku i płacenie za niego. Minister Czarnek wraz z minister zdrowia Adamem Niedzielskim (uczelnie medyczne podlegają pod Ministerstwo Zdrowia) mają wystosować stosowne pismo do uczelni.
0 Koment.