Prezentujemy artykuł jednej z uczestniczek Szkoły Liderów programu „Administracja pod kontrolą”, który porusza temat nieprawidłowości urzędniczych w województwie podlaskim.
Na co skarżą się Podlasianie? Opowiada dyrektor białostockiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli Janusz Pawelczyk.
– Zmierzamy do zmiany sposobu przeprowadzania kontroli. Jednym z naszych zadań jest również pokazanie społeczeństwu, że w Białymstoku funkcjonuje Delegatura Najwyższej Izby Kontroli, będąca częścią prężnej organizacji, której celem jest troska o finanse publiczne – mówi Janusz Pawelczyk, nowy dyrektor NIK w woj. podlaskim.
W mediach przedstawiany głównie jako były szef ostrołęckiej policji. Ostatnio głośno było o nim za sprawą odrzucenia jego kandydatury do Kolegium NIK. W urzędzie Delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Białymstoku, przy ul. Akademickiej 4, pracuje od ponad miesiąca. Janusz Pawelczyk ma na swoim koncie niejedno osiągnięcie zawodowe. Pełnił m.in. funkcję doradcy w Biurze Prezesa Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości w zakresie bezpieczeństwa, ochrony informacji niejawnych, współpracy z podmiotami systemu bezpieczeństwa państwa i organami wymiaru sprawiedliwości, tworzenia procedur zarządzania ryzykiem i wspomagania systemów kontroli wewnętrznych. Zapytany o plany kontrolne podlaskiej delegatury NIK-u wymienia obszary związane z budżetami samorządowymi, ochroną przyrody, zdrowia czy służbami mundurowymi.
– Kiedy możemy spodziewać się zakończenia prac nad cyfryzacją i usprawnieniem procesu kontrolnego NIK?
– Aktualnie zakończyliśmy pierwszy etap prac, czyli analizę wewnętrzną przeprowadzanych kontroli w samym NIK-u. Zakładamy, że w przyszłym roku wdrożymy dwa nowe moduły: wsparcie kontrolerów i systemy ERP, czyli wsparcie administracyjne. Prace są szeroko zakrojone, ponieważ chcemy wdrożyć bardzo zaawansowane rozwiązania, jakich nie ma w żadnym NIK-u w Europie. Pilotażowe korzystanie z nowych systemów analitycznych odbędzie się w 2022 r. Będzie to czas przeznaczony na sprawdzenie efektywności nowego systemu, wykazanie błędów. Mam nadzieję, że białostocka delegatura weźmie udział w tej akcji. Natomiast całkowite zakończenie prac przewidywane jest na 2023 r.
– Czy jest Pan w stanie powiedzieć, z jakich terenów woj. podlaskiego wpływa najwięcej skarg do delegatury NIK w Białymstoku i czym najbardziej niepokoją się mieszkańcy?
– Od czasu objęcia przeze mnie stanowiska do urzędu wpłynęło już kilka skarg. Jeżeli chodzi o to, skąd napływa ich najwięcej, to powiedziałbym, że rozmieszczenie jest równomierne. Najwięcej skarg, które do nas wpływają, dotyczy obszaru ochrony zdrowia. Często zdarza się też, że przy okazji prowadzonych przez nas kontroli na terenie danej gminy czy powiatu, wpływają nowe skargi. Obecność naszych kontrolerów jest impulsem motywującym ludzi do działania. Pojawiają się skargi dotyczące ochrony środowiska, szkolnictwa, wymiaru sprawiedliwości i administracji publicznej. Jesteśmy właśnie przed publikacją raportu dotyczącego pracy zdalnej w organach administracji państwowej świadczących usługi na rzecz społeczeństwa podczas pandemii. W tym przypadku kontrolerzy dotknęli bardzo ważnej kwestii i sądzę, że wyniki kontroli będą ciekawe.
– Każda przeprowadzana kontrola ma określony cel, a wyróżnić możemy trzy główne: finansowy, ze względu na zgodność i wykonanie określonego zadania. Jakie są między nimi różnice?
– Najwyższa Izba Kontroli, jako konstytucyjny i najważniejszy organ kontrolny w strukturach państwowych, funkcjonuje w dwóch głównych obszarach: budżetowym i pozabudżetowym. Kontrole budżetowe są oczywiście bardzo istotne, ich terminy i zakres określone są ustawowo. Po stworzeniu ogólnego raportu dotyczącego wykonania budżetu w danym roku, prezes Najwyższej Izby Kontroli występuje przed komisjami sejmowymi, a następnie przed Sejmem. W tym roku ocena wykonania budżetu przedstawiona przez obecnego prezesa NIK-u, Mariana Banasia była krytyczna. Podstawowym, choć nie jedynym zadaniem kontrolerów NIK-u jest sprawdzenie czy instytucje państwowe, zaczynając od ministerstw, a kończąc na urzędach gmin czy powiatów i podległych im instytucjach, np. szkołach, szpitalach w odpowiedni sposób zarządzają finansami publicznymi. Czy pieniądze zostały wydane w racjonalny, uzasadniony i celowy sposób.
Bywa, że w trakcie kontroli budżetowych, kontrolerzy natrafiają na zjawiska, które ich zdaniem powinny być sprawdzone w ramach kontroli pozabudżetowej. Tak było choćby w przypadku Centralnego Portu Komunikacyjnego czy ostrołęckiej elektrowni. Każdego roku tworzony jest plan kontroli pozabudżetowych, a wpływ na jego kształt mają uwagi kontrolerów czy inicjatywy posłów. Do tego mamy kontrole doraźne, często inspirowane przez wnioski obywateli, doniesienia medialne. Osobną kategorią są również kontrole specjalne, rzadko jednak stosowane.
– Czy na naszym terenie zdarzają się problemy z wydatkowaniem środków publicznych? A jeśli tak, to w jakich obszarach najczęściej dochodzi do nieprawidłowości?
– Obszarem, gdzie najczęściej pojawiają się problemy, czy też, który generuje pewne ryzyko, są zamówienia publiczne. Dochodzi na tym polu do różnych nieprawidłowości, np. samorządy dokonują zakupu usług z pominięciem procedury przetargowej. Klasycznym przykładem jest też dzielenie zamówień publicznych, lub też, kiedy informacja o danym zamówieniu trafia do ograniczonej liczby osób zainteresowanych, a następnie podmioty te wygrywają ten przetarg. W takim przypadku zawiadamiamy prokuraturę i organy ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa. Takie przypadki miały miejsce w tej delegaturze. A nawet od czasu mojej obecności w urzędzie wiemy już, że w jednej ze spraw zgłoszonej przez delegaturę NIK w Białymstoku, pojawiły się akty oskarżenia wobec samorządowców. Nieprawidłowości mogą również dotyczyć zawieranych umów, wykonywanych inwestycji czy dokonywanych zakupów. Na poziomie ogólnopolskim nie są to, może duże kwoty, ale z punktu widzenia mieszkańców konkretnej gminy czy sołectwa sprzeniewierzenie kilkudziesięciu tys. złotych jest bardzo dużą stratą. Nasi kontrolerzy w ostatnim czasie skupiają się na sprawdzaniu systemu wsparcia socjalnego i przepływu środków z poziomu centralnego poprzez wojewodę czy marszałka do gmin.
– Jakie nieprawidłowości wykrywają kontrolerzy w dziedzinie dystrybucji środków finansowych dla najbardziej potrzebujących osób?
– Jeśli przeanalizujemy proces wsparcia społeczeństwa, zaczynając od najwyższego szczebla rządowego, a kończąc na najniższych lokalnych, okaże się, że dystrybucja środków finansowych odbywa się przy pomocy szeregu instytucji, które stają się pośrednikiem. Zanim pieniądze dotrą do faktycznie potrzebujących, obsługa całego procesu generuje zbędne koszty i opóźnienia, również w przypadku informacji zwrotnych nt. tego, co należałoby usprawnić.
– Co powinien zrobić przysłowiowy Kowalski, aby zgłosić swoje zastrzeżenia czy obawy do NIK-u, jaka jest procedura?
– Posiadamy specjalny wydział analizujący wszelkie skargi i wnioski, które wpływają do NIK-u. W okresie pandemii jako jedna z nielicznych instytucji nie zaniechaliśmy przyjmowania skarg. Każdy obywatel ma prawo złożyć skargę lub wniosek o wszczęcie kontroli, nie ma on określonej formy. Największą ilość zawiadomień otrzymujemy poprzez tradycyjne listy, ale wniosek można też przesłać mailem na adres dostępny na stronie internetowej NIK-u. Jesteśmy w trakcie tworzenia specjalnego formularza internetowego, aby kontakt był szybszy.
Warto podkreślić, że każda osoba, która wysyła zawiadomienie w jakiejś sprawie, dostaje również informację zwrotną dotyczącą poruszanej kwestii i podejmowanych przez NIK działań. Zdarza się, że trafiają do nas anonimowe zawiadomienia, które również są wykorzystywane przez analityków. Uważam, że każdy obywatel zaniepokojony zjawiskiem obecnym w jego najbliższym otoczeniu, ma prawo zgłosić swoje spostrzeżenia czy obawy i nie należy traktować tego jako donosicielstwo. Wcale nie chodzi tutaj o medialne sprawy, a te najbliższe lokalnej społeczności, jak np. budowa chodnika czy brak znaku drogowego. Takie informacje są najcenniejsze. Od chwili, kiedy pracuję w NIK, nie spotkałem się, aby zignorowano choćby najmniejszy sygnał. A pojawiają się różne… W okresie pandemii dotyczyły np. jakości opieki osób starszych w domach pomocy społecznej. Z mojego doświadczenia wynika, że o trudnych sytuacjach informują osoby, których bezpośrednio dotyczą dane problemy, bo np. wójt podpisał umowę na składowisko odpadów. A ludzie zaczynają zastanawiać się nad skutkami ubocznymi tego działania i czy na pewno umowa została zawarta w interesie publicznym.
– Jedna z planowanych kontroli NIK-u na Podlasiu w 2022 r. ma dotyczyć opieki wytchnieniowej. Co będzie podlegało kontroli?
– To jedna z kilku kontroli skupiających się na opiece zdrowotnej. Niedawno przedstawiliśmy raport dotyczący leczenia udarów w woj. podlaskim, prowadzimy też kontrolę dotyczącą wykorzystania sprzętu medycznego, która wykazała przypadki nieprawidłowości w tym zakresie. O szczegółach będę mógł powiedzieć po zakończeniu procedur kontrolnych. Opieka nad osobami starszymi jest nieadekwatna w stosunku do potrzeb, co ma ogromne znaczenie również w przypadku leczenia udarów. Mieszkańcy Podlasia mają jeden z najgorszych dostępów do leczenia udarów w Polsce. Metody ich leczenia stosowane w innych częściach kraju są rzadziej stosowane na Podlasiu. Brakuje personelu medycznego, brakuje oddziałów. NFZ wycenia procedury na poziomie powodującym, że szpitale nie są zainteresowane otwieraniem u siebie specjalistycznych oddziałów. W przypadku opieki wytchnieniowej zbadamy przepływy finansowe środków przeznaczonych na ten projekt. Dotrzemy do konkretnych osób, których dotyczy problem opieki nad osobami starszymi i samych osób wymagających takiej opieki. Ostatnia skarga, która trafiła do białostockiej delegatury dotyczyła odmowy udzielenia świadczenia osobie, która jest niepełnosprawna, nie chodzi. Organ udzielający świadczenia uzasadnił swoją decyzję tym, że rodzina chorej może spieniężyć część gospodarstwa rolnego, żeby zapewnić prywatną opiekę zdrowotną osobie z niepełnosprawnością. Przyznam, że zdziwiłem się, kiedy o tym przeczytałem.
– W 2017 r. NIK przeprowadził kontrolę dotyczącą bezpieczeństwa zasobów cyfrowych w jednostkach samorządu terytorialnego. Kontrola objęła m.in. MOPS w Siemiatyczach. Choć nie doszło do wycieku danych, wykazano szereg nieprawidłowości. M.in. hasła niektórych komputerów nie spełniały kryteriów bezpieczeństwa, na dwóch komputerach w ogóle nie było haseł, nie sprawdzano rejestrów dostępu do komputerów, nie analizowano ruchu sieciowego. Jak jest z bezpieczeństwem danych w urzędach na poziomie lokalnym?
– Moim zdaniem mamy ogromny problem w tym zakresie. To nie była jedyna kontrola, przeprowadzono również je na szczeblu centralnym i wojewódzkim. Do dziś nie powstała jednolita sieć informatyczna przeznaczona dla samorządów i administracji publicznej. Nie mamy ujednoliconych systemów bezpieczeństwa. Każdy samorząd kupuje system na wolnym rynku, najczęściej nie są ze sobą kompatybilne. Zhakowanie systemu, należącego do miasta czy gminy może posłużyć do działań przestępczych, bo zawiera np. informacje związane z deklaracjami podatkowymi. Niektóre Samorządy podchodzą dość nonszalancko do kwestii bezpieczeństwa danych cyfrowych. Dotychczasowe kontrole wskazują na konieczność radykalnych zmian w celu poprawy poziomu bezpieczeństwa w tym obszarze. Ostatnie przykłady ataków hackerskich na różnego rodzaju obiekty użyteczności publicznej i infrastruktury technicznej potwierdzają wysokie ryzyko w tym obszarze.
– Popularne są też miejskie monitoringi. Jakiego rodzaju zagrożenia widzi Pan w tym obszarze?
– Ryzyko tkwi w przypadku dostępu do nagrań przez osoby nieuprawnione. To mogą być np. służby innych krajów lub instytucje, które świadczą usługi w obszarze bezpieczeństwa, ale nie mają ustawowych uprawnień do korzystania z tych danych. Mamy wówczas do czynienia z patologią. Popieram obecność monitoringów w mieście, bo dzięki nim wzrastają szanse odnajdywania porwanych osób czy sprawców przestępstw. Jeśli jednak nie ma nad tym odpowiedniego nadzoru, każdy może wejść, obejrzeć nagranie, skopiować je, wtedy mamy duży problem.
– Jak wypadły kontrole dotyczące pracy zdalnej w urzędach w czasie pandemii? Jakie problemy najczęściej zgłaszali obywatele?
– Zdaniem obywateli efektywność usług pogorszyła się. Jeśli chodzi o pracę zdalną, w tym wypadku podstawowym narzędziem jest sprzęt, który każda gmina powinna zapewnić swoim pracownikom. Do dziś do Kodeksu Pracy nie wprowadzono przepisów regulujących pracę zdalną.
– Jak urzędnicy radzą sobie z obsługą oprogramowania komputerowego, bezpieczeństwem cyfrowym danych wrażliwych i kwestiami technicznymi podczas pracy zdalnej?
– W tym obszarze czeka nas wiele wyzwań pod względem szkoleniowym. To problem ogólnopolski. Jeśli do tego nie dojdzie, będziemy mieli poważne kłopoty.
– Czy wpływały skargi w związku z wystawionymi przez różne instytucje skrzynkami, do wrzucania wniosków?
– Oczywiście bywały zgłoszenia przypadków niezałatwienia sprawy w terminie, utraty dokumentów.
– Co wtedy?
– Jako NIK nie wchodzimy w indywidualne spory, ale nasze raporty mogą być pomocne w dochodzeniu swoich praw na drodze sądowej. Tak było w przypadku afery GetBack-u, kiedy obywatele zwrócili się do nas z prośbą o udostępnienie raportu i zwykły Kowalski powołał się na niego w sądzie. Zwrócił uwagę na to, że NIK wskazał nieprawidłowości w działaniach Komisji Nadzoru Finansowego.
– Czy zdarzają się przypadki naruszenia dyscypliny finansów publicznych?
– W tym przypadku musimy przyjąć pewną gradację problemu, bo np. niezapłacenie faktury w terminie z powodu choroby pracownika jest przykładem naruszenia takiej dyscypliny. Naruszeniem będzie też wydatkowanie środków niezgodnie z założeniami budżetowymi. Popularne są przesunięcia wydatków w budżecie i są one dopuszczalne w świetle przepisów, ale trzeba taką sprawę poddać określonej procedurze np. na radzie gminy. Wtedy tematem zaczynają interesować się ludzie. Przesunięcie w budżecie bez zachowania właściwej procedury jest oczywiście naruszeniem prawa i powoduje konsekwencje. Częstym przypadkiem jest zaciągnięcie zobowiązań finansowych bez wcześniejszego zabezpieczenia środków, czy rozliczenie inwestycji ze środków unijnych z naruszeniem procedur. Powiedzmy, że inwestycja ma być rozliczona i zakończona do końca grudnia, a nie jest. W skrajnych przypadkach tworzy się wtedy dokumentację odbiorową, a w rzeczywistości ta inwestycja nie jest zakończona. Kończy się ją po cichu w lutym, marcu następnego roku, a rozlicza się dokumentację grudniową. Mamy tu do czynienia nie tylko z naruszeniem dyscypliny finansowej, ale też poświadczeniem nieprawdy w dokumentach i przekroczeniem uprawnień.
– Co z korupcją urzędniczą, np. jej obietnicą?
– Nie chodzi tylko o obietnice. Podam przykład: kontrolerzy sprawdzają pewne sytuacje np. wójt/burmistrz podpisał z przedsiębiorcą umowę na składowanie odpadów, a w ramach umowy są kary z powodu niedopełnienia pewnych zadań. Kończy się termin umowy, przedsiębiorca nie dopełnia obowiązków. Z umowy wynika, że wójt powinien wystąpić z roszczeniem odszkodowawczym, a tego nie robi. Pojawia się pytanie, dlaczego? Taki przypadek jest powodem do złożenia zawiadomienia, bo jest to działanie na szkodę gminy. Czy faktycznie doszło do korupcji sprawdzają inne organy ścigania. Zdarzają się również sprzedaże gruntów poniżej ich wartości czy forma leasingu lub dzierżawy podmiotom prywatnym, po to, aby generować nadmierne koszty.
0 Koment.