Sprawa dotycząca Filomeny Leszczyńskiej oraz publikacji prof. Barbary Engelking i prof. Jana Grabowskiego poruszyła media na całym świecie. Leszczyńska poszła do sądu w obronie niesłusznie oskarżonego w błędnych badaniach historyków.
Wyrok sądu
Sprawa dotyczy wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie. Profesorowie Engelking i Grabowski mają przeprosić Filomenę Leszczyńską za pomówienia dotyczące jej stryja, jakie znalazły się w książce „Dalej jest noc…”. Według historyków stryj Filomeny, Edward Malinowski, sołtys wsi Malinowo, był niemieckim donosicielem, okradał Żydów i przyczynił się do śmierci ponad 20 z nich.
Pani Filomena postanowiła bronić dobrego imienia swojego stryja. Przy pomocy pełnomocników oraz analizie zeznań świadków i archiwalnej dokumentacji pełnomocnicy udowodniono, że sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Okazało się, że historycy pomylili Edwarda Malinowskiego z zupełnie inną osobą, co więcej wytknięto im również błąd polegający na dopisaniu nigdzie niepotwierdzonych zdarzeń.
Według zachodnich dziennikarzy proces wytoczono z pobudek politycznych i miał on prowadzić do kneblowania wolności badań naukowych. Zagraniczne media ogłosiły wyrok atakiem na wolność słowa.
Powód do tłumaczeń
Cały świat wykazał się solidarnością z historykami, którzy docenili ten gest. Z niezrozumiałych powodów Pani Filomena, jej pełnomocnicy oraz przedstawiciele państwa polskiego musieli tłumaczyć się z wyroku, który był wydany na podstawie i w granicach prawa oraz był urzeczywistnieniem prawa do rzetelnego procesu.
– Zdecydowaliśmy się na konferencję, ponieważ jesteśmy bardzo zasmuceni zarzutami, które się pojawiają w stosunku do naszej klientki. Jej sprawa miałaby być rzekomo próbą zablokowania badań naukowych czy próbą wykorzystania ustawy o IPN z 2018 r. – mówi dr mec. Monika Brzozowska-Pasieka.
– Tymczasem prawda jest taka, że pani Filomena, jak każda inna osoba, ma prawo do sądu i rozpoznania sprawy w sprawiedliwym procesie – to jest jedno z podstawowych praw człowieka. Jako kobieta, jako adwokat nie zgadzam się na wykluczenie starszej, schorowanej, prawie niewidomej kobiety, która mieszka na wsi, z prawa do sądu. Była to typowa sprawa cywilna, gdzie wnosiliśmy o zaniechanie naruszania dóbr osobistych pani Filomeny w postaci kultu pamięci o zmarłym stryjku – wyjaśniała dalej.
– Z podobną sprawą wystąpił niegdyś pan Adam Michnik, pozywając IPN za naruszenie pamięci o zmarłym ojcu. Z taką też sprawą wystąpiła wdowa po Władysławie Szpilmanie, żądając usunięcia fragmentu o jej zmarłym mężu z jednej z książek. Całkiem niedawno był proces w Niemczech dotyczący m.in. wskazania, że jedna z więźniarek miała romans lesbijski ze strażniczką – przypomniała mec. Brzozowska-Pasieka.
– Do sądu poszła córka, której matka zmarła 10 lat temu. Sąd w Niemczech, podobnie jak Sąd Okręgowy w Warszawie, uznał naruszenie dóbr osobistych w postaci kultu pamięci o zmarłej matce. Dlaczego więc pani Filomenie jest odmawiane takie prawo do sądu? – pytała adwokat.
Obrona dobrego imienia
Walka o dobre imię
„Pani Filomena Leszczyńska udowodniła w sądzie manipulację B. Engelking i J. Grabowskiemu, którzy w książce „Dalej jest noc” pomówili jej stryja o wydanie na śmierć Żydów, choć on ich ukrywał. Ta dzielna kobieta przeciwstawiła się kłamliwej propagandzie oczerniającej Polaków!” – napisał na Twitterze Minister Sprawiedliwości, Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro.
Należy wskazać, że omawiania manipulacja nie jest przypadkiem odosobnionym. W literaturze oraz w dyskusjach często padają bezpodstawne oskarżenia pod adresem narodu polskiego, które nie są poparte żadnymi dokumentami ani danymi.
Filomena Leszczyńska pokazała, jak należy walczyć o dobre imię naszego państwa na drodze sądowej. W takich sytuacjach nie wolno odpuszczać.
0 Koment.